UFO Nad Drogą
Prawdobodobnie w okolicach września-października 1981 roku koło Pełczyna miała miejsce kolejna obserwacja dziwnego obiektu, zrelacjonowana przez mieszkańca Głębowic-miejscowości znajdującej się 2 km dalej od Pełczyna. Oddajmy głos świadkowi:
"Wracałem wtedy z pracy z Wołowa do swojej miejscowości fiatem 126p. Już zapadał półmrok. Za Pełczynem skręciłem w kierunku swojej miejscowości. Po drodze znajdują się dwie miejscowości: Nieszkowice i Trzcinica Wołowska. Gdy już dojeżdżałem do Nieszkowic, silnik mojego samochodu nagle i niespodziewanie zgasł. Wysiadłem i zobaczyłem, co się dzieje, jednak nic nie stwierdziłem. Pomyślałem jednak, że być może paliwo się skończyło. Ale bak był pełny. Wsiadłem i próbowałem zapalić, ale bezskutecznie. Następnie "przepchałem" samochód przez Nieszkowice, to znowu wsiadłem i próbowałem zapalić. Tym razem już się udało, więc ostro ruszyłem, ale za chwilę nie wiem dlaczego gwałtownie zahamowałem. Jechałem pomału, ale coś mi w głowie kazało spojrzeć w górę, ale z samochodu tego nie mogłem zrobić, więc zatrzymałem się i wysiadłem. Spojrzałem w górę, W tedy naraz zdębiałem! Nad drogą w idealnej linii wisiał "czerwony trapez" ogromnych rozmiarów! Stałem tak z 5 minut, po czym chciałem już jechać do domu, gdyż było późno. Więc ruszyłem, jednak chwilę później ten trapez zaczął lecieć mi prosto nad drogą i przede mną. Tak jechałem aż do Trzcinicy Wołowskiej. Przed tą miejscowością zatrzymałem się i spojrzałem na zegarek. Była godzina 18.30. Trapez też się zatrzymał razem ze mną, więc ja skręciłem w bok, na drogę, która-jak się później okazało-prowadziła do czyjegoś domu, więc się wróciłem i stanąłem swoim samochodem na tej polnej dróżce i trapez dalej tam stał. Gdy wyszedłem, chciałem podejść do trapezu. Chciałem kogoś zawołać, jednak moje wargi układały się w słowa, ale nikt ich nie słyszał i wydaje mi sie, że wtedy w ogóle głos straciłem. Pamiętam moment, gdy stanąłem przy trapezie dokładnie obok- pamiętam, że w pozycji przed nim. Później chyba straciłem przytomność, gdyż ocknąłem się na polu obok, koło tej dróżki, gdzie zostawiłem samochód. Leżałem bokiem w stronę Trzcinicy Wołowskiej. Trapezu nigdzie nie było. Mój samochód stał w takim samym położeniu, więc wsiadłem i wróciłem do domu. Ale gdy spojrzałem na zegarek, okazało się, że była godzina 23.00, co oznacza, że zgubiłem jakieś 4, 5 godziny! Pamiętam, iż dniem zdarzenia był czwartek, ponieważ w piątek na drugi dzień na towarzyskim spotkaniu opowiadałem całe zdarzenie i nikt nie chciał mi uwierzyć!"
Podsumowując, zdarzenie jest bardzo ciekawe i jest czymś więcej niż tylko zwykłą obserwacją. Wygląda na to, że obiekt spowodował zgaszenie silnika samochodu, zaburzenie aparatu ludzkiej mowy, "Ciągnął" świadka za sobą, "czynnika OZ", co było opisane już wcześniej, ale i zagubionego czasu- "Missing time" -w tym przypadku aż 4,5 godziny! W tej okolicy kiedyś bardzo często obserwowano dziwne obiekty i inne zdarzenia paranormalne, ale to już nie jest miejsce anomalne.